czwartek, 17 grudnia 2009

jesienny wypad













Za górami za lasami, nad wielkim morzem, postanowiliśmy zobaczyć co w trawie piszczy. A że mamy 4x4 to było łatwiej. Tak więc udało się w trzy auta pojechać na kaszubskie wzgórki zobaczyć czy jesień już przyszła. Pogoda jak to jesienią , zimno dżdżysto, ale dla 4x4 w sam raz, na weekendowy lightowy wypad, szlakiem Skrzypa. Kilka górek, trochę krzaków, trochę błota z kamieniami. Spokojnie bez wyciągania z opresji żadnego z aut. Zaczęło się od tego że ktoś drzewa powywracał na drogę. Wyrwidąb jakiś czy co. Pierwsze przejechaliśmy, ale następne już trzeba było usunąć metodą na leśniczego. Dziewczyny ochoczo zabrały się do pracy i po 15 min. wszystkie przeszkody zostały usunięte. Potem droga krajobrazowa wiodła przez górki i lasy, aby dojechać do bagienka gdzie ktoś kiedyś zostawił samochód i trzeba było go ciągać. Tym razem błoto wieliśmy z zaskoczenia i przeoraliśmy w tą i z powrotem, aby wiedziało gdzie jego miejsce (na masce, na dachu, w nadkolach i trochę w koleinach). Zmęczyło nas to okrutnie, więc jeszcze wpadliśmy z niezapowiedzianą wizytą do rolnika (taka ciekawa górka, aż się prosiła aby na nią wjechać), i urządziliśmy popas w barze u Skrzypa. Czyli na pace jego samochodu. W menu było co kto przywiózł. A że czasu mało to i pojechaliśmy sobie dalej. I znów, górki, doliny, krza dyle i takie tam. Na koniec była jeszcze rzeczka, którą można było przejechać w poprzek. Jeep próbował wzdłuż , ale to nuda więc się wycofał. Podobno był tam mostek i wcale nie trzeba było przejeżdżać przez rzekę, ale ja go nie widziałem. Taki to krótki weekendowy wypad. Nic nie odpadło z samochodów i strat w ludziach też nie zanotowaliśmy. Ale za to w zimę będzie się działo.